Najszybsza kobieta na świecie, Dona Bertarelli spędziła 10 lat próbując wygrać Jules Verne. Helen Fretter dowiaduje się dlaczego.
Regaty oceaniczne to świat pozbawiony sentymentów. Jest głęboko pozbawiony splendoru, pozbawiając swoich uczestników wszelkich pokładów próżności. Błędy w przygotowaniu zostaną szybko wykryte, ale nawet najbardziej ostrożna i dokładna, najbardziej zasłużona kampania może zobaczyć, jak ich szansa na zwycięstwo wymyka się z rąk w wyniku nagłego upadku platformy wiertniczej lub powolnego odchylenia systemu pogodowego. Jest to arena, gdzie fundusze wymagane do gry są oszałamiające – ale gdzie pieniądze, ostatecznie, nie mogą kupić sukcesu.
Dlaczego więc miliarder zdecydowałby się poddać wszystkim niedostatkom sześciu tygodni na morzu, używać wiadra jako toalety, jeść liofilizowane jedzenie, spać w wilgotnej, gorącej pryczy i żyć w stanie ciągłej adrenaliny i niepokoju? Bo na to właśnie zapisała się Dona Bertarelli, która wraz z resztą zespołu Sails of Change przechodzi w stan gotowości do kolejnej próby pobicia rekordu świata bez załogi, nieuchwytnego Trofeum Juliusza Verne’a.
Kampania Spindrift, obecnie Sails of Change, jest wyjątkowa na wielu poziomach. Po pierwsze, jest to kampania wspierana przez osoby prywatne. Podczas gdy inne stacje regatowe – takie jak Gitana, która korzysta z hojności rodziny Rothschildów – mogą polegać na entuzjazmie kilku kluczowych decydentów, łodzie są ścigane przez płatne ręce.
Na pokładzie Spindrift, Dona sama jest członkiem załogi, podczas gdy jej mąż, Francuz Yann Guichard, jest profesjonalnym skipperem. Jej dorosły syn jest częścią zespołu wyścigowego, a brat Yanna jest jednym z podstawowych członków zespołu. To wyjątkowe przedsięwzięcie rodzinne, dla wyjątkowej rodziny.
Sprawy rodzinne
Nazwisko Bertarelli jest głęboko związane z żeglarstwem na najwyższym poziomie. Urodzona we Włoszech Dona, obecnie 53-letnia, oraz jej starszy brat Ernesto przeprowadzili się do Szwajcarii, gdy byli dziećmi. Nie miała jeszcze 30 lat, kiedy wraz z Ernesto odziedziczyli Serono, firmę farmaceutyczną wartą wiele milionów funtów, którą zbudował ich dziadek. Pod kierownictwem Ernesta, jako dyrektora generalnego, firma zdywersyfikowała się, a jej przychody wzrosły z 809 milionów dolarów w 1996 roku do 2,8 miliarda dolarów w 2006 roku.
Ernesto wykorzystał swoją pasję do żeglarstwa i zdolność do inwestowania ogromnych środków w regaty America’s Cup. Jego zespół Alinghi wstrząsnął sytuacją i sprowadził najsłynniejsze trofeum żeglarskie do Europy, zdobywając kolejne zwycięstwa, zanim został pokonany w 2010 roku. To sprawiło, że rodzina Bertarellich mocno zapisała się w annałach historii żeglarstwa.
Ojciec Ernesto i Dony był zapalonym żeglarzem, a oni sami w dzieciństwie spędzali czas na żeglowaniu po szwajcarskich jeziorach lub toskańskim morzu. Chociaż Dona opisywała wcześniej decyzję o sterowaniu swoją Decision 35 Lady Cat w wyścigach jako duży krok naprzód, oboje rodzeństwo Bertarelli jest wykwalifikowanymi kierowcami i każde z nich z powodzeniem startowało na ekstremalnych wielokadłubowcach, które dominują na szwajcarskiej scenie żeglarskiej.
Jednakże, podczas gdy podwójne zwycięstwa Dony w słynnym Bol d’Or na Jeziorze Genewskim (była jedyną w historii kobietą sternikiem, która wygrała ten kultowy wyścig w 2010 r. i powtórzyła zwycięstwo w 2014 r.) są imponujące, ledwo rejestrują się w skali ambicji obok jej innego projektu: wyzwania o Trofeum Jules Verne.
Bertarelli uważa, że to mąż wprowadził ją do wyścigów morskich. Para poznała się około 14 lat temu, kiedy Guichard przeniósł się z olimpijskiego żeglarstwa na katamaranie (zajął 4. miejsce na Tornado w 2000 roku w Sydney) do oceanicznych wielokadłubowców, ścigając się na 60-stopowych trimaranach zarówno z załogą, jak i w dwójkę.
„Śledziłem Yanna w jego morskich kampaniach i stopniowo, ta pasja do oceanu uświadomiła mi, że chcę iść i zobaczyć to. Chcę popłynąć i zobaczyć, jak rozległy jest ocean. Każdy ocean, przez który płyniesz, jest inny – Atlantyk nie wygląda jak Ocean Indyjski, a Ocean Indyjski nie wygląda jak Pacyfik czy Ocean Południowy. A ja po prostu chciałem tego doświadczyć. Ale niektórzy ludzie nie są do tego stworzeni, a wielkim znakiem zapytania było to, czy czuję się dobrze na morzu. Nie wiedziałem, dopóki faktycznie nie kupiliśmy łodzi i nie zaczęliśmy ścigać się na morzu” – wspomina – „ale oto jesteśmy!”.
Rytuały przejścia
I oto są, 11 lat później. Kampania Spindrift jest godna uwagi ze względu na swoją długowieczność. Założona przez Donę i Guicharda w 2011 roku, program rozpoczął się od MOD70 (Spindrift), natychmiast zdobywając podium na torze w 2012 roku. Jednak dopiero po zakupie 140-stopowego byłego Banque Populaire V – największego trimaranu wyścigowego na świecie – sprawy nabrały tempa.
W 2013 roku zespół ustanowił dwa wzorce ze swoją nową bronią Spindrift 2: rekord Discovery Route (wynoszący 6d 14h) oraz zwycięstwo w Rolex Fastnet Race. Podczas gdy oba wyniki były imponujące, dla Dony były one znaczące, ponieważ oznaczały punkt, w którym czuła, że może nazwać siebie żeglarzem morskim.
„Myślę, że naprawdę czułem to podczas Discovery Route, czyli pierwszej płyty, którą zrobiliśmy. Nigdy wcześniej nie przekroczyłem Atlantyku, więc to był dla mnie pierwszy raz. Potem bijąc rekord powiedziałem: 'Ok, myślę, że mogę to zrobić’. Inne momenty, w których również zacząłem czuć, że mogę to zrobić, to kiedy zrobiliśmy Fastnet, było sporo wiatru i wygraliśmy. Myślę, że dla wielu ludzi Fastnet jest jak przejście przez waypoint.
„Ale nie ma nic, co pobiłoby próbę opłynięcia świata. Potrzeba czegoś innego, aby płynąć przez tak długi czas”.
W 2015 roku Spindrift 2 wyruszył na pełną ofertę rekordów Jules Verne, z Dona częścią załogi wyścigowej 12, Guichard skippering. Było to trzecie najszybsze okrążenie planety kiedykolwiek ukończone, w niezwykłej próbie rekordu head-to-head w tym samym czasie, co IDEC Sport Francisa Joyona.
Mieli wściekły sprint do równika, bliską walkę z IDEC na Południowym Pacyfiku – w pewnym momencie żeglowali w zasięgu wzroku drugiego jachtu – i wciąż byli przed rekordem, gdy okrążyli przylądek Horn. Ale powrót przez Atlantyk był okrutnym labiryntem lekkich wiatrów i grzbietów ciśnień, które sprawiły, że Spindrift 2 zsunął się za rekord przed równikiem.
Trofeum Jules Verne’a nie miało być.
Wytrwałość
Mimo to Spindrift 2 podjął jeszcze wiele innych prób. W styczniu 2018 roku załoga przygotowała się do startu na początku stycznia, po czym przerwała go w drodze na linię startu, gdy pogorszyła się prognoza. Gdy kilka dni później wyruszyli na drugą próbę, zostali zdemontowani w drodze do linii startu.
W 2019 roku wystartowali na początku grudnia, by kilka dni później wycofać się po problemach ze sterem. Ponownie wystartowali, tym razem robiąc to aż do Australii, wysadzając się na zegar 870-plus-milowych dni, zanim problemy ze sterem ponownie sabotowały próbę. Niewiele osób byłoby zaskoczonych, gdyby kampania została zamknięta przez blokadę. Ale teraz, po rekonstrukcji, wracają, aby spróbować jeszcze raz, a Bertarelli będzie z powrotem na pokładzie.
Kiedy Bertarelli ukończyła w 2015 roku rejs dookoła świata w 47d 10h, ze średnią prędkością 25,3 węzła, stała się najszybszą kobietą, która opłynęła świat (rekord, który nadal utrzymuje). Warunki były brutalne, ale dyskomfort z tym związany nie powstrzymał Bertarelli (która mogłaby żyć dosłownie na kolanach luksusu, gdyby zdecydowała się na to, z portfelem nieruchomości obejmującym 5-gwiazdkowe hotele w Gstaad i Cannes) od podjęcia kolejnej próby.
„Ostatnim razem przygotowywałem się w głowie na najgorsze.
Chciałem być na to gotowy, wiedziałem, że będę cierpiał jak cholera. I w końcu nie cierpiałem. To znaczy, było ciężko, ale nie bałem się, nie byłem chory. Było dobrze. Więc wiem, że fizycznie mogę to zrobić. Moje ciało może to znieść” – wspomina.
Trudniejszą rzeczą było przebywanie z dala od swoich dzieci przez tak długi okres. „Gdzie zmagałam się z tym, że moja najmłodsza córka, miała 12 lat, są święta, nie ma cię. A w naszym przypadku to cała rodzina jedzie nad morze, nie tylko matka czy ojciec. Bardzo źle się wtedy czułam – tłumaczy.
Całkowite zaangażowanie
Siedem lat po tej pierwszej próbie, to jej rodzina zachęciła ją do powrotu na pokład. „Byłem super zajęty moją pracą filantropijną, która zajmowała dużo czasu i mieliśmy wiele rzeczy, które się działy. Kiedy idziesz dookoła świata, zaangażowanie psychiczne jest całkowite. Twój mózg musi być w 100% skupiony na tym, co masz do zrobienia. Więc w tych ostatnich latach nie mogłem tego robić. A kiedy mój syn stał się częścią zespołu, poczułem, że to jego czas. Musi być w stanie doświadczyć tego bez obecności matki!”.
Praca filantropijna Bertarelli od dawna obejmuje skupienie się na ochronie środowiska morskiego – ona i Ernesto założyli fundację w imieniu swojego ojca, a ona sama jest specjalnym doradcą Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zdrowia morskiego.
W 2021 roku Bertarelli i Guichard przeformułowali swoją kampanię Spindrift jako Sails of Change, wykorzystując ją jako platformę do lobbowania na rzecz ochrony 30% światowych oceanów do 2030 roku. „W zeszłym roku Yann powiedział, cóż, teraz mamy Sails of Change na łodzi. Mamy przed sobą wielki program. Kto jest lepszy, by o tym mówić, niż ty płynący dookoła świata? Więc wtedy właśnie pomyślałem, że może nadszedł czas, aby pojechać ponownie.
„Jadę z różnych powodów. Za pierwszym razem chodziło o to, czy naprawdę mogę to zrobić? Ale tym razem wiem, dokąd zmierzam”.
To nie znaczy, że ma całkowicie różowy widok na doświadczenie. „Rzeczą, której najbardziej nienawidzę jest czekanie, okres oczekiwania. Dwa razy dziennie otrzymujemy prognozy pogody. Robimy trasy i patrzymy na modele, i za każdym razem mamy 8, 9, 10 dni widoczności. Nie można więc zaplanować niczego dalej niż na 10 dni.
„Potem wiemy, że mamy trzy tygodnie, które będą trudne na Oceanie Południowym i Indyjskim. Jest zimno, około 3°C wewnątrz łodzi, transpiruje z wilgocią i to są ciężkie dni. Ale jednocześnie wiesz, w co wchodzisz. Możesz więc lepiej przygotować się na ten moment”.
Tym razem będzie płynęła jako reporterka pokładowa, poza systemem wachtowym. Ale czy jej obecność na pokładzie spowoduje niezwykłą dynamikę? Nie dość, że rzadko zdarza się, aby osoba wspierająca zespół była częścią załogi, to jeszcze ona i Yann są mężem i żoną.
„Cóż, żeglowaliśmy razem przez naprawdę długi czas” – podkreśla. „Kiedy zaczynaliśmy, miałem swój własny projekt, a Yann pojawił się jako mój taktyk, na Lady Cat. Zasada jest taka, że skipper to skipper, prawda? Ja jestem załogą, a on jest skipperem, jeśli jesteśmy na Maxi. Nie ma żadnych dyskusji na ten temat.
„Różnica pojawia się, gdy jesteś w tych trudniejszych czasach. Może kiedy są jakieś trudne decyzje dla Yanna do podjęcia. Jak w 2015 roku w pewnym momencie mieliśmy dwie trasy, dwa modele. Jeden sprawiłby, że pogrążylibyśmy się w lodzie, a drugi szedł nieco bardziej na północ. W takich sytuacjach mieć wsparcie męża lub żony jest super pomocne.
„Ale tak, myślę, że dynamika jest inna. Właściwie zawsze, gdy masz kobietę w załodze, myślę, że wnosi ona coś innego. Czasami jesteśmy trochę bardziej racjonalni lub trochę bardziej spokojni. Poza tym dobraliśmy ekipę ludzi, którzy wyznają te same wartości. Dbamy o siebie nawzajem. Nie jesteśmy najemnikami. To naprawdę rodzina”.
Dlaczego, po tylu nieudanych próbach, wciąż goni za rekordem? „Bo nie ma nic większego, tak myślę” – odpowiada szybko.

„Wyruszamy z północnej półkuli, płyniemy na południe, wokół Antarktydy i wracamy do domu. To jest właśnie magia trofeum Jules Verne’a. Nie mamy żadnych punktów orientacyjnych, których trzeba przestrzegać, jesteś po prostu wolny, aby żeglować swój własny wyścig. I właśnie o tę wolność chodzi. O tę wolność przeżywania swojej pasji i dzielenia się nią również jako rodzina.
„I musisz iść na całość. Kiedy już się w to zaangażujesz, to jest odświeżające. Nigdy nie byłem szczęśliwszy niż na morzu. Nadal jesteśmy połączeni online, oczywiście, zwłaszcza ja. Ale to tak, jakby twój mózg po prostu opróżnił się. Jedyne zmartwienie to ludzie, których zostawiasz w domu, ale moje dzieci są teraz starsze.”
W momencie publikacji zespół był w gotowości od kilku tygodni, ich szanse na okno pogodowe, które widziałoby ich wokół świata w mniej niż 40 dni, kurczą się z każdym dniem, chociaż opłacalne próby wcześniej rozpoczęły się w styczniu.
Czas ucieka dla Julesa Verne’a
Ale jest jeszcze jedno okienko, które się zamyka, a jest nim wyścig zanim gigantyczna tri zostanie wyprzedzona przez łódź młodszej generacji. Banque Populaire został zwodowany 14 lat temu, podczas gdy zimą 2020/21 dwa najnowszej generacji foilingowe Ultimy (Gitana 17 i Sodebo) próbowały zdobyć oferty Jules Verne. Żaden z nich nie ukończył, ale z kolejnymi zwodowanymi foiling Ultimes, może być tylko kwestią czasu, zanim jeden z nich z powodzeniem opłynie świat non-stop.
„Ta łódź była legendą, kiedy ją kupiliśmy” – wyjaśnia Bertarelli. „To była świadoma decyzja, aby nie budować nowej łodzi, ponieważ zawsze wierzyliśmy, że ta łódź została zbudowana, zaprojektowana i stworzona do wygrywania tego trofeum. I to jest prawdą do dziś.
„Bierzemy każdy rok, jak przychodzi. Nie wiem, kiedy okno się zamknie i stanie się ona przestarzała. Czy już jesteśmy w tym miejscu? Jeszcze nie, nie sądzę. Wciąż mamy szansę. Pewnego dnia ta łódź będzie musiała przejść na emeryturę. Ale dzisiaj ta pani, ona jeszcze to ma”.